wtorek, 25 lutego 2014

Rozdział 3 ,,Co ty sobie wyobrażasz?!''

Violetta
-Zamierzasz się uczyć w Studiu?-zapytał.
-Wiesz bo ja...-wtedy do sali wszedł Marco.
-Cześć. Viola nie wiesz na kiedy mamy to zadanie od Pa...-zobaczył Francescę.-Hej Francesca.-i się nie dowiem o co mu chodziło. 
-Cześć.-odpowiedziała mu. 
Ja i Tomas nie za bardzo wiedzieliśmy co robić ale w końcu on zapytał.
-Skąd wy się znacie?
-Poznaliśmy się w...-znowu to samo.
-Dzieci zajęcia!-wparował Beto przewracając się o perkusję.
-Wszystko w porządku?-podszedł Tomas.
-Tak.-podniósł się.-Przepraszam cię młoda panno.-zwrócił się do Fran.-Tu teraz są zajęcia, a ciebie nie ma na liście.
-Tak już idę.-wyszła ze Studia.
-Zaczynamy zajęcia!-potknął się i przewrócił na keyboard. 
Francesca
Wychodziłam se Studia, ale zaczepił mnie jakiś chłopak.
-Siema.-powiedział.
-Cześć.-powiedziałam od niechcenia.
-Zapisujesz się?
-Nie.-powiedziałam smutna.
-Czemu?
-Masz talent. 
-Skąd wiesz?
-Oglądam twoje filmiki w sieci.
-Idziemy.-zabrał mnie do gabinetu dyrektora.
Wszedł sobie i powiedział. 
-Ona ma wielki talent proszę jej pozwolić się zapisać.
-Chłopcze.-powiedział dość starszy pan.-Jest już po terminach.
-Ale niech pan zobaczy.-wytrzasną tablet i pokazał mu jak śpiewam.
-Ty...-zatrzymałam się.-Nie wiem jak masz na imię, pan wyraźnie powiedział że jest po terminach.
-Dobra.-posmutniał.-Ale nie miej mi tego za złe.-już mieliśmy wyjść.
-Czekajcie.-powiedział a ja i te chłopak odwróciliśmy się.-Proszę.-wręczył nam formularze.-Zrobię wyjątek. Przynieście to na jutro.
-Dobrze dziękujemy.-wyszliśmy radośni z gabinetu.
Jedno mnie przygnębiało. Na formularzu miał się podpisać rodzic. :( To jakaś masakra. Poszłam do parku i usiadłam na ławce. Myślałam chwilę co zrobić, i nic nie wymyśliłam. Do głowy przyszła mi pewna melodia, postanowiłam pójść do domu i ją zagrać.
Tomas
Zajęcia z Beto minęły dość szybko. Zaprosiłem Violettę, Maxi'ego, Naty i Marco na piknik do parku. Spotykamy się dzisiaj po wszystkich lekcjach. Chciałem jeszcze zaprosić Francescę, ale nigdzie nie mogłem jej znaleźć-jakby zapadła się pod ziemię. 
-Aj Tom co tak myślisz?-krzyknęła Ludmiła która przyszła.
-Nic.-powiedziałem oschle i zacząłem chować instrumenty po lekcji.
-Tomas.-odwróciłem się.-Nie chcę żeby tak było.
-Jak?
-Wszyscy cię ode mnie odwracają. Ty nie możesz.
-Ludmiła.-wziąłem wdech.-Ja się od ciebie nie odwracam.
-Wiem.-posmutniała.-Ale prędzej czy później, ta manipulantka Violetta cię do tego przekona.
-Ludmi, ty kreizolko. Ja miał bym się od ciebie odwrócić?-ona pokiwała głową.-Uśmiechnij się.-dodałem.-ona jednak się nie uśmiechnęła.-Uśmiech proszę.-podszedłem do niej i podniosłem jej kąciki ust.
-To nie jest śmieszne.-powiedziała oschle.
-To już mam pomysł jak cię rozweselić.
-Hmm..?
-Pójdziesz ze mną, Violettą, Maxi'm, Naty i Marco na piknik.
-Nie. To bez sensu. Oni mnie nie lubią.
-Jak chcesz. A powiesz o co chodzi? 
-Tak. Zakochałam się.
-A w kim?
-W Leonie.
-Słucham?-wybuchnąłem śmiechem.-Nie sory. Na prawdę? 
-Nom. Lęcę pa.
-Pa.
Francesca
Weszłam do domu a tam oczywiście czekała na mnie afera.
-Co ty sobie wyobrażasz?!-krzyknął tata, a ja tylko przewróciłam oczami.
-Odkąd powiedzieliśmy ci że nie będziesz chodzić do Studia zmieniłaś się strasznie!-dodała z krzykiem mama.
No tak a ja chciałam ich prosić o podpis na formularzu. Postanowiłam sobie nic nie robić z ich krzyków.
-Tak, fajnie, fajnie, ale awanturę proszę na kiedy indziej.-skierowałam się w stronę pokoju.
-Co to za odzywanie Fran?-zapytała mama.
-Normalnie dla człowieka którego nikt nigdy nie słucha!-weszłam do pokoju i trzasnęłam drzwiami. 
Jak oni mogą? Niszczą marzenia. ;C Postanowiłam wyjąć gitarę i zagrać. Skończyłam grać już piosenkę ,,Ti credo'' - dopisałam słowa. Wtedy do mojego pokoju wszedł...
***
Kto wszedł do pokoju?
Czy piknik się odbędzie?
Rodzice Fran się zgodzą żeby uczyła się w Studio?
Taki sobie. Przepraszam za brak rozdziałów na blogach. Komentujcie ;* Byłam chora. :) 
Pozdr. ;* 



środa, 5 lutego 2014

Rozdział 2 ,,Co za głupie ustrojstwo!''

Violetta
-Przecież mieliśmy udawać że nic się nie stało...-powiedział.
-Tomas, ja... my nie możemy kryć się z uczuciami.
-Ale ty jesteś z...-nie dokończył bo do sali wszedł nie kto inny jak Leon.
-Violetta, możemy pogadać?-nie odwracając się powiedziałam.
-Tak.-wyszłam z sali nie patrząc mu w oczy, bo prawdę mówiąc nie wiedziałam co z tej rozmowy usłyszał.
-Co się stało między tobą a Tomasem?-powiedział jak tylko wyszliśmy.
-...-nie odezwałam się ani słowem.
-Wiesz.-zaczął.-Nie ważne co się między wami stało.-kontynuował.-Postanawiam ci wspaniałomyślnie wybaczyć.-chciał mnie przytulić. 
-Ale ja ci nie wybaczam.-powiedziałam zaciskając zęby.
-W jakiej sprawie?-udawał idiotę.-Chodzi o...
-Larę? Tak chodzi o Larę.
-Posłuchaj.-próbował wytłumaczyć lecz ja nie dopuściłam go do głosu.
-Nie Leon. Z nami koniec.-weszłam do sali muzycznej ale Tomasa już tam nie było.
Francesca
Wylądowaliśmy na lotnisku w Buenos Aires. Nadal jestem obrażona na moich rodziców.
-Fran, nie możesz być na nas zła.-powiedziała mama.
-A zakład że mogę?-zapytałam ironicznie.
-Nie zachowuj się jak dziecko.-skarcił mnie ojciec.
-To wy się zachowujecie jak dzieci. Dobrze wiecie że chcę chodzić do tej szkoły to robicie mi na złość!-poszłam do automatu z piciem. 
Czekałam w kolejce za staruszką której moneta gdzieś wypadła, podszedł do niej ten chłopak z samolotu-Marco.
-Pomóc w czymś?-o jaki on jest kochany pomaga nie znajomej starszej pani.
Nie czekałam dłużej niż 20 minut. Potem Marco odszedł ale jeszcze niechcący na mnie wpadł.
-Oj przepraszam.-powiedział i poszedł, ja zdążyłam tylko dodać że nic się nie stało.
Zastanawiałam się jeszcze chwilę czy jeszcze kiedyś się spotkamy, ale wtedy była moja kolej. Wrzuciłam pieniążka i czekałam na picie.
-Co za głupie ustrojstwo!-kopnęłam maszynę, jednakże to nic nie dało tylko mnie noga bolała.
-Pomóc ci?-znów pojawił się Marco.
-Jjjjaaa-spojrzałam w jego oczy i się zacięłam.
-...-on najwyraźniej też się zaciął bo nic nie powiedział tylko spojrzał w moje oczy.
-Ekhem ekhem!-ze spojrzeń wyrwał nas jakiś dzieciak czekający tusz za mną.
-Dam sobie radę.-powiedziałam nie bardzo w to wierząc.
-Ale na pewno? 
Wzięłam oddech i powiedziałam.
-Nie.
-To ci pomogę.
Nacisną przycisk i jakimś cudem pojawiła się moja cola. 
-Dzięki.-krzyknęłam szczęśliwa.
-Nie ma za co.-uśmiechnął się.-Przyjaciele sobie pomagają.-dodał.-Tu masz mój numer.-mrugnął okiem i poszedł.
Muszę do niego zadzwonić!-pomyślałam. Ale nie teraz weźmie mnie za wariatkę, a ja nie jestem wariatką. Poszłam do domu zostawiając colę w automacie. Nie bardzo mi się chciało tam iść. Postanowiłam iść do Studia 21. Wiem że nie jestem uczniem, ale może to co powiedział Marco ma sens.-Nie no od kiedy Marco jest twoim doradcą Fran?-pomyślałam znów. Idę. Przez resztę drogi chodziły mi po głowie te słowa: ,,Może oni nie muszą wiedzieć że chodzisz do Studia.'' Hmm... Wydaje mi się że powiedział to tak jakby mu zależało. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
-Jemu na mnie zależy!-krzyknęłam ale za chwilę ucichłam bo ludzie się gapili.
Violetta
Wyszłam przed Studio i zobaczyłam strasznie zafascynowaną dziewczynę postanowiłam do niej podejść.
-Cześć.-odezwałam się.
-Violetta?-jak by mnie znała.
-Tak?
-Ciebie najbardziej lubię z Youmix'a. 
-Cieszę się. Powiedz. Coś się stało?-zapytałam.
-Nie.-spojrzała na mnie dziwnie.-A co miało się stać?
-No bo tak krzyczysz na środku ulicy to pomyślałam że...-ale ta dziewczyna nie dała mi skończyć.
-Nie, nie wszystko ok. A tak między nami: Lepiej by było jak byś była z Tomasem.-wyszeptała.
-Fajnie.-powiedziałam.-A ty jak masz na imię?
-Francesca jestem.-powiedziała wesoło.
-Zwiedzasz Studio? Jesteś gościem specjalnym? Jesteś... kuzynką Antonia?-zamyśliłam się.-Nie yyy... Zapisałaś się na egzaminy wstępne?-strzelałam.
-Nie, nie.-mówiła.-A kto to Antonio?
-Właściciel Studia.
-A, to nie i nie.
-To co tu robisz?-zapytałam z braku pomysłów.
-Ja...-nie dała jej dokończyć bo mój szybki charakter dał się we znaki. 
-Wiem! Jesteś kosmitką i planujesz zniszczyć ludzkość.
-Nie. Przyjechałam z zamiarem nauki w Studiu i...-znów to samo.
-I..
-Nie.-ona też mi przerwała.-Pozwól że dokończę a później będą cenne uwagi.
-Okej.-niechętnie na to przystałam.
-Przyjechałam z zamiarem nauki w Studiu, ale moi rodzice wypisali mnie z listy egzaminów wstępnych.
-Aha.-zrobiłam zamyśloną minę.-No to chodź.-złapałam ją za rękę i pociągnęłam do Studia.
-Gdzie.
-Sprawdzimy co potrafisz.-weszłyśmy do sali muzycznej gdzie był Tomas.
-Hej Violetta.-powiedział.-Hej Fran.-dodał.
-Skąd wy... jak wy...-odebrało mi mowę, przecież Tomas był Hiszpanem a Fracesca, Francesca była... no nie wiem.
-Cześć Tomas.-powiedziała.-Poznaliśmy się jak Tomas był z mamą we Włoszech.-no wiedziałam, Francesca  była Włoszką stąd ten jej dziwny Włoski akcent.
-Zamierzasz się uczyć w Studiu?-zapytał.
-Wiesz bo ja...-wtedy do sali wszedł...
***
Kto wszedł do sali? (znowu to samo XD) 
Co będzie z Marescą?
Francesca zadzwoni?
Czy Fran będzie się uczyć? (powtórka z rozrywki.)
Udało się rozdział skończony xD Mam nadzieję że fajny. Pisać opinie!
Pa!
~Fran ;* 

niedziela, 2 lutego 2014

Rozdział 1

Violetta
Wstałam wcześnie, ponieważ nie chciałam się spóźnić do Studia. Poszłam w stronę łazienki, ale była zajęta. 
-Można szybciej?!-krzyknęłam.
-Nie!-usłyszałam nieznajomy głos.
Po pół godziny później ta osoba wyszła z łazienki i zobaczyłam jakiegoś chłopaka.
-No hej.-odezwał się.
-Cześć.-powiedziałam lekko przestraszona.-Kim ty w ogóle jesteś co?! I co robisz w tym domu?!-naskoczyłam na niego.
-A no tak.-zaczął wyjaśniać.-Jestem Federico.-to nie dało mi zbyt wiele do myślenia.-Twój kuzyn? Bawiliśmy się razem w dzieciństwie.-kontynuował.
-Być może...-powiedziałam.-Śpieszę się.-weszłam do łazienki i zamknęłam drzwi.
Umyłam zęby, nałożyłam makijaż i się przebrałam ;D Weszłam do pokoju po pamiętnik i torebkę.
-Wychodzę!!!-krzyknęłam na cały dom.
Ten dzień musiał być moim pechowym, bo zaczęło padać. Pobiegłam do Studia, ale kawałeczek przed Studiem poślizgnęłam się i upadłam jednak odwróciłam się i zobaczyłam Tomasa, który mnie trzymał. Spojrzałam w jego oczy, chciałam się od nich oderwać, ale nie mogłam. On też patrzył na mnie jak wryty. Nasze twarze zaczęły się zbliżać. Po chwili jego usta i moje złączyły się. To była bardzo magiczna chwila, nie czułam tego w żadnym pocałunku z Leónem...
Francesca
(Od autorki: przepraszam że nie tak jak w prologu, ale miałam taki pomysł.)Lecę z rodzinką do Buenos Aires, zacznę naukę w prestiżowej szkole muzycznej-Studio 21. 
-Luca, oddaj moje orzeszki!-wrzasnęłam na mojego brata, a raczej brata idiotę.
-Weź se drugie.-odpowiedział spokojnie.
-To ty se weź a moje mi oddaj.-powiedziałam ironicznie.
-Siedzisz z brzegu.-powiedział włączając film na laptopie.
-Jesteś najgorszym bratem na świecie.-powiedziałam po czym odwróciłam się i obraziłam.
-Ej, no Fran.
-...-tak zwany milczący foch, na co on zaczął mnie łaskotać.-Ty mnie w ogóle nie lubisz.-powiedziałam przez śmiech który wymuszały łaskotki. 
-Dzieci przestańcie.-mówiła mama.
-Luca, przestań.-powiedziałam.-A teraz mamo. Nie jesteśmy dziećmi!-lekko krzyknęłam ze śmiechem.
-Dobrze, ale zachowujcie się.
-Tak, tak.-odparł idiota siedzący obok mnie i znów chciał zacząć mnie łaskotać.
-Ani mi się waż.
-Ważę się.
-Głupek!-walnęłam go książką.
-Bolało. Co ty za cegłę czytasz?-uśmiechnął się.
-To jest słownik hiszpańskiego idioto.
-Hehe.-zaśmiał się i oglądał film.
Ale ja mam głupiego brata.-też mam przemyślenia xD Moja mina posmutniała.
-Co jest?-zapytał Luca.
-Nic.-odpowiedziałam nadal smutna.
-Wiem że coś.-naciskał.
-Dobra coś.
-Ale co?
-Bo, we Włoszech miałam najlepszych przyjaciół i...-zatrzymałam się.
-I...?
-A co cię to?
-Obchodzi. Gadaj.
-I... Alesandro...-zrobiło mi się bardziej smutno.
-Dlaczego tak za nim tęsknisz byliście przyjaciółmi.
-Właśnie, przyjaciółmi.-westchnęłam.
-Mam rozumieć że...?
-Tak.-przerwałam mu w celu uniknięcia kontynuacji tematu.
-Znajdziesz kogoś w Argentynie.-pocieszał mnie.
-Nie, nic takiego się nie stanie.-nie do końca zamknęłam temat.-Jadę tam tylko do szkoły, jak skończę szkołę wrócę do Włoch.-powiedziałam mu a on zaczął się śmiać.-Co ci?
-No chyba tak szybko nie wrócisz.-śmiał się dalej.
-Dlaczego?-zapytałam lekko przerażona. 
-Rodzice, planują otworzyć restaurację.
-Co?!-krzyknęłam.-Kiedy zamierzaliście mi powiedzieć?-zwróciłam się do nich.
-Właśnie teraz.-te ich nieszczere uśmiechy.-Jeszcze jest jedna sprawa.
-Słucham.-powiedziałam przerażona, wiedziałam że to coś korzystnego dla nich nie dla mnie.
-Nie będziesz chodzić do Studia.
-Słucham?!
-No tak, przemyśleliśmy to i będziesz razem z Lucą zajmować się restauracją.
Myślałam że zaraz wyskoczę z samolotu, oni zawsze tacy są :( 
-Przecież już mnie zapisaliście na listę do przesłuchań.
-Zadzwoniliśmy do dyrektora żeby cię wykreślił.-łzy napłynęły do moich oczu.
-Nienawidzę was!-krzyknęłam i przesiadłam się na inne siedzenie.
Violetta
-Tomas to było niesamowite!-wykrzyknęłam gdy już mnie postawił.
-Tak.-uśmiechnął się, ale zaraz posmutniał.-Ale ty jesteś z Leonem.
-Może udawajmy że nic się nie stało?
-Jeśli tego chcesz.-a ja uśmiechnęłam się i poszłam do Studia.
Marco
Wracam z weekendu u rodzinki w Meksyku. Obok mnie usiadła przed chwilę jakaś dziewczyna.
-Cześć.-zacząłem rozmowę.
-Hej.-odpowiedziała bez większego zainteresowania.
-Mam na imię Marco.
-Miło cię poznać. Ja mam na imię Francesca, ale wolę jak na mnie mówią Fran.-uśmiechnęła się.
-Dokąd lecisz?
-Do Buenos Aires w którym miałam się uczyć muzyki w Studio 21, ale moi wspaniali rodzice, postanowili że jednak nie będę się uczyć tylko będę pracować w ich restauracji.-patrzyłem na nią z zainteresowaniem.-Zanudzam cię.
-Wcale nie. Ja się uczę w Studio 21.
-Zazdroszczę ci.
-W sumie to masz czego.-uśmiechnąłem się.-A nie możesz się zapisać tak żeby nie wiedzieli?
-Nie, szybko by się dowiedzieli.-zaczęła coś czytać.
-Ale tak szybko się chyba nie poddasz?
-Czy ja wiem...
-A co czytasz?
-Słownik xD
-Jakiego języka?
-Hiszpańskiego.
-Ale go umiesz.
-Wiem, ale jeszcze jakaś tam gramatyka czy coś. Tak mi powiedziała nauczycielka że mam się tego uczyć.
-Aha.
-Idę do toalety.-poszła, a ja zacząłem słuchać muzyki. 
Violetta
Poszłam do sali muzycznej, a tam spotkałam Tomasa.
-Tomas musimy porozmawiać.
-O czym?
-O tym co się stało. 

-Przecież mieliśmy udawać że nic się nie stało...-powiedział.
-Tomas, ja... my nie możemy kryć się z uczuciami.
-Ale ty jesteś z...-nie dokończył bo do sali wszedł...
***
Kto wszedł do sali?
Czy Francesca będzie uczyć się w Studio?
Między Marco i Francescą będzie coś więcej?
Czy Tomas i Violetta będą razem?
Nudny bo tylko ciągle to samo xD Ja tak uważam, ale piszcie swoje komki. ;)
~Fran 





czwartek, 23 stycznia 2014

Prolog :)

Dobra będzie prolog, ale najpierw jakieś hej xD. No więc : Cześć, pewnie mnie znacie z innych blogów, będzie to blog o Violettcie, będą też różne pary. To na tyle.
***
Violetta
Mam na imię Violetta, mieszkam z ojcem, ciocią, Olgą-pomocą domową i Ramallo-przyjacielem taty. Jestem w ,,szczęśliwym,, związku z Leónem, jeśli przez to rozumie się ciągłe kłótnie i nie porozumienia. Od czasu, gdy zaczął chodzić na motocross jest jeszcze gorzej. Mam najbardziej oddanych przyjaciół na świecie: Tomasa i Francescę. Moim wrogiem nie jest Ludmiła, to Lara. Przyjaciółka Leóna z motocrossu. Przez nią ( i moje niezdecydowanie ) mój związek to tragedia. Ja i parę osób ze Studia bierzemy udział w reality Show, z Youmixa. Marotti mówi że mam wielką szansę. Mój ojciec ostatecznie nie ma nic przeciwko muzyce, namówiła go do tego Angie ( są teraz razem ). W moim ,,idealnym,, życiu  ( nie wliczając związku ) jest jeszcze Jade, nie lubię jej myśli że ma jeszcze szansę u taty. Ciągle tęsknię za mamą, ale wiem że się nami opiekuje. Na domiar złego czuję coś do Tomasa...
***
Taki se prolog xD Mam nadzieję że się podoba ;)
~Fran