Violetta
-Zamierzasz się uczyć w Studiu?-zapytał.
-Wiesz bo ja...-wtedy do sali wszedł Marco.
-Cześć. Viola nie wiesz na kiedy mamy to zadanie od Pa...-zobaczył Francescę.-Hej Francesca.-i się nie dowiem o co mu chodziło.
-Cześć.-odpowiedziała mu.
Ja i Tomas nie za bardzo wiedzieliśmy co robić ale w końcu on zapytał.
-Skąd wy się znacie?
-Poznaliśmy się w...-znowu to samo.
-Dzieci zajęcia!-wparował Beto przewracając się o perkusję.
-Wszystko w porządku?-podszedł Tomas.
-Tak.-podniósł się.-Przepraszam cię młoda panno.-zwrócił się do Fran.-Tu teraz są zajęcia, a ciebie nie ma na liście.
-Tak już idę.-wyszła ze Studia.
-Zaczynamy zajęcia!-potknął się i przewrócił na keyboard.
Francesca
Wychodziłam se Studia, ale zaczepił mnie jakiś chłopak.
-Siema.-powiedział.
-Cześć.-powiedziałam od niechcenia.
-Zapisujesz się?
-Nie.-powiedziałam smutna.
-Czemu?
-Masz talent.
-Skąd wiesz?
-Oglądam twoje filmiki w sieci.
-Idziemy.-zabrał mnie do gabinetu dyrektora.
Wszedł sobie i powiedział.
-Ona ma wielki talent proszę jej pozwolić się zapisać.
-Chłopcze.-powiedział dość starszy pan.-Jest już po terminach.
-Ale niech pan zobaczy.-wytrzasną tablet i pokazał mu jak śpiewam.
-Ty...-zatrzymałam się.-Nie wiem jak masz na imię, pan wyraźnie powiedział że jest po terminach.
-Dobra.-posmutniał.-Ale nie miej mi tego za złe.-już mieliśmy wyjść.
-Czekajcie.-powiedział a ja i te chłopak odwróciliśmy się.-Proszę.-wręczył nam formularze.-Zrobię wyjątek. Przynieście to na jutro.
-Dobrze dziękujemy.-wyszliśmy radośni z gabinetu.
Jedno mnie przygnębiało. Na formularzu miał się podpisać rodzic. :( To jakaś masakra. Poszłam do parku i usiadłam na ławce. Myślałam chwilę co zrobić, i nic nie wymyśliłam. Do głowy przyszła mi pewna melodia, postanowiłam pójść do domu i ją zagrać.
Tomas
Zajęcia z Beto minęły dość szybko. Zaprosiłem Violettę, Maxi'ego, Naty i Marco na piknik do parku. Spotykamy się dzisiaj po wszystkich lekcjach. Chciałem jeszcze zaprosić Francescę, ale nigdzie nie mogłem jej znaleźć-jakby zapadła się pod ziemię.
-Aj Tom co tak myślisz?-krzyknęła Ludmiła która przyszła.
-Nic.-powiedziałem oschle i zacząłem chować instrumenty po lekcji.
-Tomas.-odwróciłem się.-Nie chcę żeby tak było.
-Jak?
-Wszyscy cię ode mnie odwracają. Ty nie możesz.
-Ludmiła.-wziąłem wdech.-Ja się od ciebie nie odwracam.
-Wiem.-posmutniała.-Ale prędzej czy później, ta manipulantka Violetta cię do tego przekona.
-Ludmi, ty kreizolko. Ja miał bym się od ciebie odwrócić?-ona pokiwała głową.-Uśmiechnij się.-dodałem.-ona jednak się nie uśmiechnęła.-Uśmiech proszę.-podszedłem do niej i podniosłem jej kąciki ust.
-To nie jest śmieszne.-powiedziała oschle.
-To już mam pomysł jak cię rozweselić.
-Hmm..?
-Pójdziesz ze mną, Violettą, Maxi'm, Naty i Marco na piknik.
-Nie. To bez sensu. Oni mnie nie lubią.
-Jak chcesz. A powiesz o co chodzi?
-Tak. Zakochałam się.
-A w kim?
-W Leonie.
-Słucham?-wybuchnąłem śmiechem.-Nie sory. Na prawdę?
-Nom. Lęcę pa.
-Pa.
-Nic.-powiedziałem oschle i zacząłem chować instrumenty po lekcji.
-Tomas.-odwróciłem się.-Nie chcę żeby tak było.
-Jak?
-Wszyscy cię ode mnie odwracają. Ty nie możesz.
-Ludmiła.-wziąłem wdech.-Ja się od ciebie nie odwracam.
-Wiem.-posmutniała.-Ale prędzej czy później, ta manipulantka Violetta cię do tego przekona.
-Ludmi, ty kreizolko. Ja miał bym się od ciebie odwrócić?-ona pokiwała głową.-Uśmiechnij się.-dodałem.-ona jednak się nie uśmiechnęła.-Uśmiech proszę.-podszedłem do niej i podniosłem jej kąciki ust.
-To nie jest śmieszne.-powiedziała oschle.
-To już mam pomysł jak cię rozweselić.
-Hmm..?
-Pójdziesz ze mną, Violettą, Maxi'm, Naty i Marco na piknik.
-Nie. To bez sensu. Oni mnie nie lubią.
-Jak chcesz. A powiesz o co chodzi?
-Tak. Zakochałam się.
-A w kim?
-W Leonie.
-Słucham?-wybuchnąłem śmiechem.-Nie sory. Na prawdę?
-Nom. Lęcę pa.
-Pa.
Francesca
Weszłam do domu a tam oczywiście czekała na mnie afera.
-Co ty sobie wyobrażasz?!-krzyknął tata, a ja tylko przewróciłam oczami.
-Odkąd powiedzieliśmy ci że nie będziesz chodzić do Studia zmieniłaś się strasznie!-dodała z krzykiem mama.
No tak a ja chciałam ich prosić o podpis na formularzu. Postanowiłam sobie nic nie robić z ich krzyków.
-Tak, fajnie, fajnie, ale awanturę proszę na kiedy indziej.-skierowałam się w stronę pokoju.
-Co to za odzywanie Fran?-zapytała mama.
-Normalnie dla człowieka którego nikt nigdy nie słucha!-weszłam do pokoju i trzasnęłam drzwiami.
Jak oni mogą? Niszczą marzenia. ;C Postanowiłam wyjąć gitarę i zagrać. Skończyłam grać już piosenkę ,,Ti credo'' - dopisałam słowa. Wtedy do mojego pokoju wszedł...
***
Kto wszedł do pokoju?
Czy piknik się odbędzie?
Rodzice Fran się zgodzą żeby uczyła się w Studio?
Taki sobie. Przepraszam za brak rozdziałów na blogach. Komentujcie ;* Byłam chora. :)
Pozdr. ;*
Czy piknik się odbędzie?
Rodzice Fran się zgodzą żeby uczyła się w Studio?
Taki sobie. Przepraszam za brak rozdziałów na blogach. Komentujcie ;* Byłam chora. :)
Pozdr. ;*